Czy był jakiś uraz? Czy działo się coś co możemy podejrzewać za przyczynę?
Nie.
Tak wygląda najczęściej rozmowa z pacjentem. Swoją pracę porównałabym do pracy detektywa. Najczęściej pacjenci nie widzą zależności przyczynowo skutkowych dotyczących ich narządu ruchu.
Przykładem jest Ania która trafiła do mnie z drętwieniem w kończynie górnej. Wśród pytań w trakcie wywiadu padły wspomniane wcześniej pytania. Na które Ania odpowiedziała przecząco.
Przeszłam do badania klinicznego. Z testów wynikało, że mogę wykluczyć przyczynę zlokalizowaną w odc szyjnym czy piersiowym. Zauważyłam jednak duże zmiany powięziowe na ramieniu Ani. Podobne miał poprzedni pacjent, który pracował miesiąc przy wycince drzew. Powróciłam do pytań z wywiadu bo zawód i hobby pacjentki wykluczały takie zmiany. Ważne jest dla mnie to aby odkryć przyczynę problemu, gdyż bez tego często praca w gabinecie jest pracą syzyfową. Jeżeli pacjent wychodzi z gabinetu z poczuciem poprawy swojego stanu i wraca do nas z takimi samymi objawami jest to frustrujące zarówno dla pacjenta jak i dla terapeuty. Męczyłam więc Anię pytaniami dotyczącymi czynności dnia codziennego. W końcu Ania stwierdziła, że to może mało istotne ale ostatnio postanowiła zadbać o swoje ciało, chodzi więc na siłownię i ćwiczy długo na orbitreku. Nie mówiła bo przecież to ćwiczenie powinno pomagać na barki a nie szkodzić. Zajęłam się więc zmianami w tkankach miękkich i zaleciłam zmniejszenie intensywności ćwiczeń. Zaleciłam również inne indywidualnie dobrane ćwiczenia. Ania widziała znaczną poprawę po dwóch spotkaniach a ja wiedziałam, że nie wróci do mnie zniesmaczona powrotem objawów.
Czy ty szukasz przyczyn swoich dolegliwości czy czekasz aż same przejdą?